"Mam chusteczkę haftowaną" Hanna Greń - recenzja




Dzięki booktourowi u @wez_przeczytaj miałam okazję po raz pierwszy zapoznać się z twórczością Hanny Greń. Moja przygoda z autorką rozpoczęła się od książki „Mam chusteczkę haftowaną”. Jest to kryminał, który zaczyna serię śmiertelne wyliczanki.
Opis od wydawcy:W Bielsku Białej aspirant Konstanty Nakański prowadzi sprawę zabójstwa. Śledztwo przebiega opornie, gdyż policjant nie może znaleźć żadnego powodu, dla którego ktoś miałby pozbawić życia pewnego młodego mężczyznę. Jedyny ślad stanowi znaleziona na miejscu zbrodni chusteczka z ozdobnym haftowanym monogramem. Nakański nie spodziewa się, że próbując odnaleźć mordercę, będzie musiał sięgnąć do własnej przeszłości, o której od lat nie potrafi zapomnieć. Dodatkowo ktoś staje na drodze jego kariery, rzucając bezpodstawne oskarżenia. W trakcie wewnętrznego dochodzenia Kostek poznaje podkomisarz Mariolę Konieczną. Chociaż ich pierwsze spotkanie odbywa się w niesprzyjających okolicznościach, Mariola okazuje się idealną partnerką do rozwiązania coraz bardziej zagmatwanej zagadki. 

Opis wydawcy to zaledwie ułamek historii, z którą mamy do czynienia w książce. Główne śledztwo to jedno, w tle mamy inne niewyjaśnione morderstwa, tajemnice rodziny bohaterki Elizy, sprawa ojca Nakańskiego, która ciągnie się za nim latami, niesamowicie irytujący Zygmunt i jego przerażający ojciec. W książce znajdziemy:

  • Zagubione kobiety, które dają sobą pomiatać, podwładne mężczyznom, nie mające własnego zdania, które w końcu dostrzegają problem,
  • Pracę policji od podszewki, zaobserwujemy działanie różnych układów, często takich, które są nie do przeskoczenia,
  • Mocne i ciekawe postaci, które czytelnik potrafi znienawidzić od pierwszych chwil poznania, ale też bohaterów, którzy wzbudzają sympatię, mimo tego, że popełniają błędy i nie są idealni,
  • Nieoczekiwane rozwiązanie sprawy.


Przyznam szczerze, że jestem pełna podziwu jak autorka tak sprawie połączyła wszystkie tajemnice, morderstwa, wątki w jedną spójną i logiczną całość. Podczas całej lektury już nie mogłam doczekać się wyjaśnienia, tak to wszystko było zagmatwane, ciągle dochodziło coś nowego. Czytelnik jest tak zaplątany we własne myśli jak aspirant Konstanty.
Z chęcią sięgnę po drugi tom tej serii, z resztą już zapisałam się na booktour do @wez_przeczytaj. Już niedługo znowu spotkam się z Konstantym i Mariolą. „Chodzi listek koło drogi” to będzie kolejna książka tej autorki, którą przeczytam!

Komentarze