Od małego lubiłam czytać. Nie
pamiętam, kiedy posiadłam tę umiejętność, ale wiem, że było to bardzo wcześnie.
Mama często przed snem czytała mi wierszyk o chorym kocie. Po kilku razach znałam już
cały na pamięć i dokańczałam za mamę końcówki zdań.
Pan kotek był chory i leżał w
łóżeczku.
Przyszedł pan doktor, jak się
masz koteczku?
Najbardziej bawił mnie fragment,
w którym doktor zabrania zwierzakowi jedzenia kiełbasy i zrezygnowany kotek
dowiaduje się, że musi jeść grysik i basta!
„ (...) zanadto się jadło,
Co gorsza nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo koteczku!
Oj długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!"
Jak sama zaczęłam czytać to na
początku były to wiersze Brzechwy. Jeden z moich ulubionych to oczywiście Na
straganie. Wybrałam go nawet na jakiś występ w konkursie recytatorskim. A to
feler. Westchnął seler.
Książki, o których chciałabym
dziś wspomnieć poznałam w podstawówce. Chyba była to trzecia klasa. Przyszłam
do biblioteki publicznej na dział dziecięcy i zaczęłam przyglądać się półkom z
książkami. Szukałam jakiejś lektury na nieliczne, ale jakieś, popołudnia, które
spędzałam w domu. Z reguły raczej grałam w dwa ognie na ulicy, albo szwędałam
się po osiedlu z koleżankami.
Dotykam grzbietów, wyciągam
pojedyncze książki, oglądam okładki, czytam opisy. I nagle w moje oko wpada
właśnie ta jedna książka. „Zemsta ducha”. Wypożyczyłam ją. I przepadłam. To
było moje pierwsze spotkanie z „horrorami”. Przeczytałam mnóstwo książek z tej
serii, z niecierpliwością wyczekiwałam kiedy na półce pojawią się tomy, których
jeszcze nie czytałam.
Z wielką chęcią wróciłabym do
tych książek, przeczytała wszystkie jeszcze raz. Tylko, czy to jest na pewno
dobry pomysł? Teraz nie będą już dla mnie straszne. Może okaże się, że wydadzą
mi się głupie, a styl autora będzie pozostawiał wiele do życzenia. Może lepiej
zostawić te wspomnienie takim, jakie jest. Tajemnicze.
Komentarze
Prześlij komentarz